To nie jest recenzja serialu.
Nie oglądałem go na bieżąco od początku. Myślę, że gdzieś tak od 5 sezonu. Dwa ostatnie na pewno.
Jednak czemu?
Dla przypadków medycznych na pewno nie. W jednym z pierwszych odcinków jakie oglądałem, facetowi wybuchło... na samą myśl robi się nie dobrze.
Śmieszne sytuacje. Tak. Jednak nie to było najważniejsze.
Gregory House, grany przez Hugh Laurie'go. Nie chodzi mi, o geniusz postaci, grę aktorską, czy hamstwo i hmm.. egoizm doktorka. Chodzi mi o samą postać - albo raczej o coś w niej charakterystycznego, co pozwoliło mi ... mniej się wstydzić(?).
Kule są mało praktyczne. Za każdym razem, kiedy chce się odebrać telefon, czy przeczytać sms'a, trzeba się zatrzymać, stać. Nie ciekawe - możecie mi wierzyć na słowo, mam wieloletnie doświadczenie. Jedna kula jest strasznie nie wygodna.
A laska? Idealna - nic nie przeszkadza, żadna kurtka zimowa (tak w przypadku kul), nie trzeba się zatrzymywać, łatwo zawiesić na ramieniu czy czymkolwiek innym. Idealne broń (przypomnie, że słowo broń pochodzi od czasownika bronić się, a nie atakować).
Oczywiście, wszystko zależy od schorzenia. Jednak w przypadku zaniku mięśni, zniszczonych kłykciach kolanowych czy... braku kawałka mięśnia w udzie - jest idealna.
Czasem dodaje klasy ☺ ale na pierwszy rzut oka - kojarzy się ze starym dziadkiem. Albo raczej kojarzyło.
taki mały cosplay. |
Zmieniło to parę rzeczy. Po pierwsze, przestałem się tego wstydzić (a to dużo dla za kompleksowanego nastolatka). Po drugie pojawiło się w dość ciężkiej chwili życiowej dla mnie. Ktoś mi nawet powiedział, że wtedy House nie pozwolił na moje kompletne załamanie się (inna, że kto inny powiedział, że brak mi jeszcze inteligencji :P)
Jednak serial się skończył. A finał, był naprawdę niesamowicie epicki. Wątpię, by jakikowiek inny seiral mógł choć trochę wpłynąć moje życie.
Poryczałem się...
OdpowiedzUsuńNaprawdę - finał dał wiele do myślenia - największa szkoda jest taka, że to już koniec :'(